Witam wszystkich
Postanowiłem spróbować wyhodować swoje Pinokio (Red Nose). Mam 4 samiczki z jajkami które już na dniach będą je prawdopodobnie zrzucać i uznałem że chce spróbować wyhodować małe. Sprawa trudna, ale jestem zdeterminowany to zrobić. Czytałem trochę internetów oraz wątek Dominika (viewtopic.php?f=32&t=899" target="_blank.) i coś tam już wiem - zamierzam postępować podobnie jak Dominik. Jestem w stanie zainwestować w to przedsięwzięcie parę stówek, więc jeśli coś miałoby mi pomóc w ograniczeniu śmiertelności, a kosztuje nie wahajcie się o tym napisać :)
Aktualnie od 3 dni samiczki są w kotniku w zbiorniku głównym. Kotnik jest napowietrzany, ma lite dno i dwie ścianki z drobnej siateczki (stal nierdzewna). Wczoraj jedna zrzuciła już jajeczka i od razu przeniosła nowe z siodełka pod spód - fajnie to wyglądało jak je układała :) Tego pierwszego zrzutu chyba nie uda się wyhodować bo nie jestem jeszcze na 100% gotowy, ale będę próbował. Wieczorem nic nie mogłem zauważyć, ale dzisiaj rano jak poświeciłem ledem to widziałem kilka jasnych/białych drobinek mniejszych niż 1mm które nienaturalnie się poruszały - tak jakby skakały przy szybie i osiadały na niej. Chyba wylazły z kotnika przez siateczkę, bo przesiadują przy szybie obok kotnika - z tego powodu pewnie przeniosę obsadę kotnika do innego zbiornika bez stresowania krewetek. Nigdy nie widziałem larw więc pytanko - czy to jest to co powinienem odławiać? One raczej pływają i osiadają na szybie, czy też pełzają po szybie? Bo mam jakieś stworzonka pełzające ok 1-2mm, ale zakładam że to inne naturalne robaczki w akwarium - one nie pływają w wodzie.
Mam parę wątpliwości/pytań:
1. Akwarium/zbiornik hodowlany. Mam obok dojrzałe akwarium 30L bez obsady (służyło jako kwarantanna), ale w nim jest kilka roślin, filtr wewnętrzny i grzałka. Mógłbym je dostosować do hodowli, ale zastanawiam się czy jest sens. Tzn. musiałbym pewnie pozbyć się wszystkiego a nie chcę. Pomyślałem o wykorzystaniu kilku plastikowych pojemników, każdy napowietrzany i każdy odpowiednio zasalany - czy to by się sprawdziło? Jak duże powinny być te pojemniki?
2. Myślę też o jakiejś filtracji, ale to chyba duży jest problem, aby nie wciągało larw. Teoretycznie mogę użyć jakiegoś nano filtra z minimalnym przepływem i gęstą gąbką. Czy lepiej tylko napowietrzać i podmieniać często wodę? Wpadłem też na nietypowy pomysł, aby osadzić kamień napowietrzający w gąbce z filtra. Na gąbce są bakterie, a napowietrzanie będzie powodowało jakiś ruch wody przez gąbkę. Czy takie rozwiązanie mogłoby działać? Rozumiem że tam gdzie dostanie się powietrze bakterie wymrą, ale część gąbki mogłaby pracować.
3. Karmienie. Z tego co wyczytałem to drożdże i/lub fitoplankton. Drożdże wiadomo jakie wady mają. A czy ktoś próbował z fitoplanktonem przy niskim zasoleniu? Na alledrogo jest trochę aukcji z tym pokarmem, więc mogę nabyć, ale czy przy niższym zasoleniu niż mają amano to się sprawdzi? Jak ten fitoplankton wyciągnie kopyta po dodaniu do wody to larwy go zjedzą? I czy nie zabrudzi jeszcze bardziej wody?
4. Ile dni larwy Red Nose mogą przetrwać w wodzie słodkiej? Wyczytałem gdzieś że przy amano to jest to ok. 8 dni. Pytanie ważne ponieważ zastanawiam się czy zdążę wyhodować obecny zrzut. Dopiero kompletuję sprzęt i wystartuję za 2-3 dni.
5. Nie mam pojęcia o zasalaniu wody, ale rozumiem że sól musi być idealnie rozpuszczona. Czy warto kupować dedykowaną sól do morszczaków (np. sera), czy wystarczy zwykła jakaś bardziej czysta? Będę miał refraktometr do mierzenia zasolenia, a samo zasalanie myślę że będę przeprowadzał metodą kropelkową - powoli.
6. Skok PH po wyjęciu larw. Obecnie w akwa mam PH 6.5-6.6 - rozpuszczony CO2 przy KH 2.5. Po odłowieniu larw ta sama woda zacznie tracić CO2, więc w ciągu pewnego czasu CO2 się wytrąci i PH wzrośnie do 7.0-7.2. Czy to nie zabije larw? Z tego powodu mam obawy czy od razu po wyjęciu larw napowietrzać zbiornik - to znacznie przyspieszy ten proces.
Z góry dziękuję za uwagi i podpowiedzi :)