Cześć!
Niedawno wróciłem z wakacji na których byłem przez tydzień. Moimi krewetkami opiekował się mój kuzyn, dawał im tylko jeść. Od tamtej pory coś zaczęło się złego dziać w zbiorniku z PRL-kami. Co dziennie widuje trupki kilu krewetek, od najmniejszych do całkiem dużych. Nie wiem co jest tego przyczyną. Myślałem, że kuzyn przekarmiał, podskoczyły parametry, ale jak je zbadałem wczoraj było tak:
pH: 5,5-6
kh: 0
gh: 7
tds: 160
po4: 0
no3: 10-20
Więc wszystko wydaje się w porządku, jedyne do czego bym się przyczepił to gh.
Objawy są następujące: Krewetka staje się bardzo leniwa, przestaje się ruszać i zaczyna "blaknąć" , kolory stają się niewyraźne i za niedługo zdycha. Zazwyczaj widuje je w pozycji zwiniętej. Moim zdaniem mają problem z przejściem wylinki.
Podmieniłem litr wody na czystą Ro. Dalej to samo.
W akwarium znajdują się bucki, rogatek, limnobium, światło 8h 6W, filtr zmodyfikowany gąbkowy z głowicą Pat mini, na podłożu benibachi fulvic ok 2cm
Podaję rich one, pure colour shrimp minerały, dark extract, aquavital, bakterie stability i co jakiś czas pristine.
Akwarium działa około pół roku. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. To choroba zakaźna czy problem z wylinką jak podejrzewam? Co mogę zrobić w takim przypadku? W jakiej ilości podmieniać wodę na dzień, żeby nie narobić szkód?