Na wstępie piszę, że oczywiście Ameryki tutaj nie odkrywam - ale chcę się podzielić pomysłem.
Jeśli chodzi o przegrzanie wody to nigdy mi się to nie zdarzyło (chociaż słyszałem o kilku przypadkach ugotowania wody w akwarium), ale walnięty termostat w grzałce i niegrzanie owszem, nawet ostatnio - na szczęście w akwarium z Red Nose. To zmusiło mnie do refleksji na temat większego zbiornika z Cardinalami
Pomysł jest prosty i może ktoś go już stosuje, całą koncepcję i przykłady dostosowałem pod Sulawesi.
Koszt ogólny około 50zł ( 2 x termoregulatory RT-2 )
1. Zabezpieczenie przed przegrzaniem wody.
Chcemy utrzymywać temperaturę na poziomie 27 stopni, więc grzałkę(i) ustawione na taką wartość podłączamy przez termoregulator na którym ustawiamy np. 28,5 st. - temperaturę graniczną, którą wytrzyma obsada.
Efekt jest taki, że woda nigdy się nie nagrzeje do wartości 28,5 bo będą działały termostaty w grzałkach a termoregulator będzie cały czas podawał napięcie zasilające grzałki. W przypadku ześwirowania grzałki, woda przegrzeje się do 28,5, zasilanie zostanie odcięte przez termoregulator i sprawa załatwiona.
2. Zabezpieczenie przed niedogrzaniem wody.
To raczej "zabezpieczenie", ale też warte uwagi. Mało kto co dziennie patrzy na termometr - no chyba że elektroniczny.
Tutaj zakładamy że grzałka pada całkowicie, więc sprawa w drugą stronę. Drugi termoregulator ustawiamy na np. 26 stopni. Pod gniazdko podłączamy dowolne urządzenie (starą oprawę z kolorową żarówką, urządzenie wydające dźwięki - tutaj pełna inwencja).
Gdy temperatura wody spadnie poniżej 26 stopni termostat zacznie podawać napięcie i nasze urządzenie ostrzegające zacznie świecić/wyć lub robić inne dziwne rzeczy.
Co kiedy padnie termoregulator
Poniekąd rozwiązanie z niedogrzaniem wody zabezpiecza przed 1 przypadkiem, gdy padną grzałki i drugi termoregulator właściwie skazani jesteśmy na termometr - ale to chyba przypadek baaaaaardzo rzadki.
Proszę tutaj także o przykłady takich skrajnych sytuacji i na jakich grzałkach miało to miejsce.